sobota, września 09, 2006

Dobry plan bierze w łeb

Z braku pieniędzy w budżecie upadł pomysł, by obniżyć składkę na ubezpieczenie rentowe z 13% do 9% płacy brutto. Ta propozycja nie spotkała się z silnym oddźwiękiem w mediach, ale biorąc pod uwagę kwoty był to najistotniejszy punkt reformy podatkowej PiSu. Rząd twierdził, iż obniżka ma kosztować budżet 10 mld złotych, co przy szacowanych skutkach innych zmian podatkowych jest kwotą znaczącą.

Muszę przyznać, że obniżka składek rentowych to byłoby bardzo mądre posunięcie, dużo lepsze niż wprowadzenie dwóch stawek podatku dochodowego 18% i 32% z programu wyborczego PiS.

Obniżka składek na ZUS ma tą przewagę nad zmniejszaniem podatku dochodowego, że dotyczy jedynie zatrudnionych, a nie wszystkich podatników, również tych niepracujących. Zgodnie z zasadą powszechności opodatkowania podatki dochodowe płacą wszyscy, którzy osiągają dochód, bez względu na jego źródło. Takim opodatkowanym dochodem są również renty i emerytury. Ale są to podatki płacone wirtualnie, na niby. Rząd finansuje renty i emerytury i do razu odbiera sobie część należną z tytułu podatku dochodowego. Obniżanie stawek podatku dochodowego byłoby więc równoznaczne ze zwiększaniem wydatków netto z budżetu. Emeryci i renciści po prostu dostaliby więcej pieniędzy. Korzyść dla gospodarki byłaby z tego żadna, bo emeryci i renciści nie są zatrudnieni, nie produkują towarów i nie świadczą usług. Nie byłoby więc żadnego efektu podażowego, którego oczekiwać należy po dobrze zaplanowanej obniżce podatków.

Odmienie działa podatek dochodowy w przypadku zatrudnionego na podstawie umowy o pracę czy umowę-zlecenie. W tym wypadku podatek dochodowy powiększa klin podatkowy, jaki jest wbity miedzy pracownika i jego pracodawcę. Ten klin zniechęca do pracy i bycia produktywnym i dlatego jego redukcja skutkuje zwiększeniem aktywności gospodarczej, co summa summarum może prowadzić do wzrostu dochodów budżetowych. To jest właśnie idea słynnej krzywej Laffera.

Obcięcie składek na ubezpieczenie społeczne omija zarysowany powyżej problem i precyzyjnie kieruje obniżkę tam, gdzie może ona przynieść pozytywne skutki – do pracujących i ich pracodawców. Ponadto obniżka składek na ZUS proporcjonalnie zmniejsza obciążenia fiskalne dla podatników we wszystkich progach podatkowych, więc jest do przyjęcia zarówno dla zwolenników podatku progresywnego jak i liniowego. Dlatego źle się stało, że rząd porzucił swój pierwotny plan. A że nie musiał tego robić, ze względu na, jak twierdzi, brak pieniędzy w budżecie, wykażę następnym razem.

Brak komentarzy: